Podróż Maroko - PRZEZ CESARSKIE MIASTA PO MAGICZNE POŁUDNIE
Przebieg trasy - AGADIR, ESSAOUIRA, SAFI, OUALIDIA, EL-JADIDA, CASABLANKA, RABAT, MEKNES, VOLUBIS, FEZ, IFRANE, MARRAKESZ, AGADIR, TAROUDANT, TALIOUINE, AGDZ, TISSERGAT, ZAGORA, ERFOUD, ERG CHEBBI, TINEGHIR, OUARZAZATE, AIT BENHADDOU, TIZI-N-TICHKA, MARRAKESZ, AGADIR
I już po urlopie. Tym razem w jednym podejściu zaliczyliśmy dwie imprezy - tydzień cesarskich miast i tydzień magicznego południa ( naprawdę magicznego). Maroko to piękny kraj, a "podany" przez tak wspaniałych pilotów jak nam się trafiło mieć, staje się jeszcze wspanialszy i piękniejszy. Na cesarskich (41 osób)prowadziła nas Pani Krysia Dąbrowska -dla nas - Słońce Maroka, zawsze uśmiech, przemiły głos, wielka wiedza i chęć jej przekazywania, świetna organizacja i wszystko naj.. naj. Jest to nasz 11 i 12 objazd więc mamy pewne porównanie co do pracy pillotów. Na tak wspaniale poprowadzonej imprezie jeszcze nie byliśmy, choć było wiele dobrych i bardzo dobrych. Dziękujemy Pani Krysiu.
Już podczas pierwszego objazdu, dowiedzieliśmy się z pewnego żródła, że na Magiczne Południe pojedzie z nami Pan Sebastian Ząbczyński i że będzie to "mistrzostwo świata" w pilotażu. (20 osób) I co...... powiem nawet więcej, to było mistrzostwo olimpijskie - nie będę się tu rozwodził nad pochwałami dla tego bardzo sympatycznego mistrza swojej dziedziny - pojedżcie i sami zobaczcie. Wielkie dzięki Panie Sebastianie.
Dzień 1
Po śniadaniu jedziemy wzdłuż wybrzeża Atlantyku do Essaouiry, nadmorskiego miasteczka słynącego z pięknych wyrobów z drewna tui, oryginalnej architektury i artystycznej atmosfery. Masywne fortyfikacje dawnego Mogador starego portugalskiego miasta-portu, wąskie i kręte uliczki, pobielone domy z niebieskimi drzwiami, miłe kafejki, uroczy port to prawie bajkowy obrazek. W 2001 roku medina Essaouiry wpisana została na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Po drodze zatrzymujemy się na zdjęcia kóz wspinających się na drzewa arganiowe, z owoców owych endemicznych drzew pozyskuje się najcenniejszy olej na świecie -olej arganiowy. Następnie przejazd do portowego miasta Safi słynącego z warsztatów garncarskich i tamtejszej ceramiki. Spacer po medinie, wypijamy pierwsze szklanki soku wyciskanego z pomarańczy (pychotka), spotykamy pierwszych nosiwodów, kosztujemy ślimaków w aromatycznym rosole, jeszcze jakieś ciastko smażone na głębokim tłuszczu u ulicznego sprzedawcy i pierwszy dzień za nami.
Dzień 2
Dziś poranna kawa w rozkwitającym kurorcie Oualidia i przejazd do El-Jadidy - dawnej enklawy portugalskiej. Zwiedzamy historyczne centrum miasta:stara forteca Mazagan z Cysterną Portugalską, sąsiadujące ze sobą kościół i wielki meczet, domy kupców żydowskich i portugalskich, a wszystko to tłoczy się w arabskiej medinie. W jednej z kawiarenek nieopodal suku, zasiadamy na kawę nos-nos i szklankę zimnego soku pomarańczowego. Pozostałości portugalskiego miasta w Al-Dżadidzie wpisano w 2004 roku na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Następnie przejazd do Casablanki – największego miasta Maroka- krótkie zwiedzanie centrum miasta: ogromny meczet Hassana II, mieszczący 25 tys. wiernych- z najwyższym na świecie 210 metrowym minaretem, plac Mohameda V, którego zabudowa jest ciekawym przykładem architektury mauretańskiej, gdzie biegnie do nas „banda” (4) nosiwodów na foto-sesję, spacer po ukwieconej promenadzie i przejazd przez dzielnicę okazałych rezydencji i ogrodów – Anfa.
Dzień 3
Po wczesnym śniadaniu wyjazd do Rabatu, stolicy Maroka. Zwiedzanie miasta założonego w roku 1150 przez kalifa Abd al-Mumina z dynastii Almohadów , odwiedzamy - meczet i wieża Hassana z XII w, Mauzoleum Mohameda V (dziadka obecnie panującego Mohameda VI), nekropolia Szella - dynastii Merynidów z piękną, łamaną bramą wejściową, którą to nekropolię upodobały sobie bociany, pałac królewski z imponującą bramą Bab ar-Rouah oraz artystyczna dzielnica kazba Al.-Udaja. Dalej mkniemy do Meknes, zwanego miastem pięknych bram. Zachodzimy do mauzoleum sułtana Mulaj Ismaila, założyciela miasta i najbardziej krwawego z marokańskich władców, następnie zwiedzamy legendarne stajnie dla 1200 koni i ogromne spichlerze, bramy Bab el-Khemis i Bab el-Mansour – uważane (i słusznie) za najokazalsze w całym Maroku. Na zakończenie spacer i miętowa herbatka w medinie, umieszczonej w 1996r na liście zabytków UNESCO. Pod koniec upalnego dnia, krótkie zwiedzanie Volubis -zabytek UNESCO: ruiny rzymskiego miasta z I w., łuk triumfalny Karakali, dom Orfeusza, termy, bazylika, forum i domy patrycjuszy z doskonale zachowanymi mozaikami. Następnie ruszamy na nocleg do Fezu.
Dzień 4
Od rana, od panoramy z twierdzy na wzgórzu, zaczynamy zwiedzanie Fezu, duchowej i religijnej stolicy Maroka. Zwiedzanie mediny - Fes el-Bali, będącej od 1981r. zabytkiem UNESCO - prawdziwego labiryntu ponad 9.000 krętych uliczek, gdzie poruszanie się bez miejscowego przewodnika jest niemożliwe, a okazuje się możliwe z naszą doskonałą pilotką – Panią Krystyną Dąbrowską, która wiedzie nas po zakamarkach ciasnych i czasem ciemnych z taką znajomością miejsca jakby była rodowitą mieszkanką Fezu, i co rusz zatrzymujemy się aby zajrzeć na dziedziniec meczetu i uniwersytetu El Karawijjin, do mauzoleum założyciela miasta Mulaj Idrisa II (oba miejsca dostępne jedynie z zewnątrz dla nie muzułmanów), do słynnej garbarni skór wielbłądzich i do tradycyjnej ręcznej tkalni. Wyjątkowa medina Fezu to miejsce, które pozwala na kilka godzin przenieść się w czasy średniowiecza. Tragarze na swych barkach oraz osiołki i muły dostarczają towar do niezliczonej ilości sklepików mediny. Następnie jedziemy do tzw. Nowego Fezu, a tu pałac królewski Dar El-Makhzen (z zewnątrz) i olbrzymia brama Bab al Jeloud, wizyta w synagodze i spacer po dzielnicy żydowskiej Mellah.
Po zachodzie słońca, w medinie Fezu, w pięknie, stylowo urządzonym lokalu zasiadamy do kolacji na wieczorze berberyjskim (30 E) – w cenie szaszłyki, tażin jagnięcy ze śliwkami i sezamem (pycha) wino, owoce+ciasto i ludowa muzyka i tańce. Szału nie było, ale całość -OK.
Dzień 5
Dziś wyjazd z Fezu do Marakeszu – najdłuższy odcinek objazdu. Podróżujemy przez malownicze góry Atlasu Średniego. Cała trasa jest niezwykła widokowo. Po drodze krótki postój ( na narty – niestety to nie styczeń ani luty),w otoczonym przez lasy cedrowe górskim kurorcie Ifrane. Spacer po kurorcie i poranna kawa. Około 18.30 widzimy mury Marakeszu. Po zakwaterowaniu i kolacji, wypad na miasto a szczególnie na największą jego atrakcję po zachodzie słońca czyli plac Dżamaa el Fna - zabytek UNESCO, gdzie życie tętni przez cała dobę - m.in. zaklinacze węży, połykacze ognia, treserzy małp, bębniarze, kuchnie na wolnym powietrzu i mnóstwo sklepików itp.). W tym tłumie i hałasie można się zauroczyć lub go znienawidzić – nam się tam podobało.
Dzień 6
Po śniadaniu rozpoczynamy zwiedzanie Marakeszu, najatrakcyjniejszego miasta Maroka, zwanego czerwonym miastem: bazar (suk), gdzie można zakupić ciekawe pamiątki miejscowego rzemiosła, minaret Koutoubija z XII wieku, meczet i medresa (szkoły koranicznej) Ali ben Jusufa, pałac Świetności czyli Bahia, grobowce dynastii Saadytów. Podczas zwiedzania miasta krótka wizyta w zielarni berberskiej. I tym razem za dnia, ponownie zaglądamy na jakże inny, wyciszony i prawie opustoszały plac Dżamaa el Fna. Po 15.00 ruszamy przez malownicze góry Atlasu Wysokiego do Agadiru, by wjazdem na górującą nad miastem średniowieczną kazbę – zamknąć liczącą ponad 1800 km pętlę naszego objazdu.
Dzień 7
Dziś wypoczywamy na pięknych, piaszczystych, szerokich plażach Agadiru i zażywamy kąpieli w zaskakująco ciepłej wodzie Atlantyku. Jednocześnie oczekujemy na przyloty turystów ruszających na objazd – Magiczne Południe. Dla nas to będzie kontynuacja zwiedzania Maroka.
I nastał poranek, dzień 8.
Po sporych perturbacjach osób dolatujących z Warszawy, zajmujemy wreszcie miejsca w autokarze, na czele wspomniany wcześniej pilot – Pan Sebastian i wyjazd do położonego w dolinie rzeki Sus, malowniczego Taroudant, miasta zwanego ”Małym Marrakeszem” – chyba ze względu na mury o długości około 7,5 km, z 19 bastionami i 5 bramami- otaczające starą część miasta, bardzo podobne do tych w Marrakeszu. Spacerujemy po zabytkowej części miasta i suku, gdzie „rzucamy” się na sprzedawcę owoców opuncji, dalej ogrody Palais Salam - to dawna siedziba lokalnego możnowładcy. Po drodze mamy liczne przystanki widokowe. Dalej przejazd do miejscowości Taliouine, to wioska gdzieś w dolinie pomiedzy Atlasem Wysokim a Górami Sirua. słynąca z upraw szafranu, najcenniejszej przyprawy świata, gdzie dokonujemy zakupu kilku gram tego „skarbu”. Po zakwaterowaniu, robimy mały spacer do sąsiadującej z najgorszym hotelem na obu objazdach, pobliskiej, niewielkiej kazby, jednej z siedzib rodu Glouich.
Dzień 9
Po śniadaniu, z Taliouine ruszamy w kierunku miejscowości Agdz, od której rozpoczynamy magiczną podróż przez zieloną dolinę rzeki Draa. W Agdz obiadek – jakiś tażin w knajpce przy placu – rynku. Właściciel lokalu prowadzi nas do kuchni, aby pokazać że wszystko ma gotowe i zaraz podaje, ale lepiej otoczenia kuchni nie oglądać, choć..... wszystko bardzo smakuje. Po drodze mijamy olbrzymie oazy, skupiska palm i daktylowców, a pod nimi krzewy, zboża, henna i warzywa. Zatrzymujemy się na spacer po jednej z oaz, gdzie oblegają nas mali sprzedawcy daktyli i na zwiedzanie okazałej kazby Oulad Othmane, zamienianej sukcesywnie na hotel W czasie dalszej podróży w kierunku Zagory, przed ścianą daktylowego gaju ukazuje swe oblicze okazały ksar Tissergat, w którym odwiedzamy muzeum sztuki i tradycji doliny rzeki Draa. Nocujemy w Zagorze.
Dzień 10
Wyjazd z Zagory i przejazd przez tradycyjne wioski berberyjskie, rozpoczynamy spod starego drogowskazu, który informował poganiaczy wielbłądów, że z tego miejsca do słynnego Timbuktu w Mali wielbłądy idą 52 dni. Dalej trasa wiedzie nas przez góry Jbel Saghro, podczas tego przejazdu zatrzymujemy się aby obejrzeć charakterystyczne dla tego regionu skały i zatopione w nich skamieliny – trylobity i amonity. Po południu dojeżdżamy do Erfoud, gdzie kwaterujemy się w hotelu i podają nam obiad a nie obiado-kolację, gdyż po godz 17, dla chętnych wycieczka fakultatywna: zachód słońca na pustyni i wrócimy około 23 do hotelu. Wyjazd samochodami terenowymi na pustynię -na ogromny Erg Chebbi by zobaczyć niesamowite, dziś wiem że niezapomniane, pełne impresji zjawisko, jakim jest zachód słońca nad Saharą. Dojazd trwa ponad godzinę, po drodze stajemy w namiocie Nomadów – ludzi pustyni - na herbatkę, a w samochodzie około godz 18 termometr pokazuje 43 stopnie, a gdy wracamy około 22 na wyświetlaczu jest 37 stopni – „prawdziwa Sahara”. Wycieczka dodatkowo płatna, 30 EUR. Pan Sebastian organizuje dodatkowo godzinną przejażdżkę na wielbłądach (150 dir) – było super.
Dzień 11
Po śniadaniu jedziemy w Erfoud do zakładu kamieniarskiego, który z wydobytych w okolicy bloków skalnych wykonuje meble(stoły, ławy) ukazując w nich wspomniane wcześniej amonity i trylobity. Dalej mkniemy w kierunku Tineghir, otoczonego ogromnymi gajami palmowymi i słynącego z wyrobów ze srebra i wąwozu rzeki Todra. Po drodze mijamy systemy podziemnych kanałów-studni, mających za zadanie magazynowanie wody. Przełom Todry ze stromymi skalnymi ścianami wysokimi na 300 m jest zaliczany do wyjątkowych osobliwości geograficznych Maroka i my też go do tych osobliwości zaliczyliśmy – miejscowi piknikują, my spacerujemy - jest pięknie. Jedziemy do Ouarzazate, miasta które upodobał sobie filmowy świat - do małego Hollywood, poruszamy się przez malowniczą dolinę kolejnej rzeki - Dades. Ze względu na mnogość tradycyjnej warownej architektury –(kazby i ksary zbudowane z masy zwanej pise, otrzymywanej z ubitej ziemi, gliny, słomianej sieczki i wody) ten odcinek drogi zwany jest też „drogą tysiąca kazb”. Dalej jedziemy się przez region El Kelaa el Mgouna znany z upraw wyjątkowo aromatycznej róży, zwanej „rosa damascena”. Postój na różane zakupy i w drogę. Nocujemy w Ouarzazate.
Dzień 12
Ranek w Ouarzazate rozpoczynamy od oczekiwania na jakąś propozycję filmową(może jako statyści – ale nic).Ruszamy na zwiedzanie kazby Taourirt, należącej do rodu Glawich. Z zewnątrz piękny obiekt (gotowa scenografia do filmu) a wnętrza nie zachwycają. Po przeciwnej stronie drogi siedziba studia filmowego, lecz my opuszczamy miasto i zatrzymujemy się w studio Atlas Corporation, gdzie zaglądamy na teren położonego obok hotelu Oscar w którym pomieszkują ekipy filmowców. Jadąc w stronę Marakeszu, zatrzymujemy się przy najbardziej „filmowej” kazbie Maroka - Ait Benhaddou. To najsłynniejsza z kazb -wpisana na listę UNESCO, będąca maleńkim ufortyfikowanym miasteczkiem położonym na zboczu góry. Odwiedzamy jeden z domów kazby, poznajemy jego gospodarza i jednocześnie statystę filmu „Gladiator”. Na stałe w kazbie mieszka kilka rodzin. To miejsce gdzie kręcono sceny do wielu hollywoodzkich hitów, a w całej okolicy Ouarzazate powstało około 50 znanych prodkcji Następnie jedziemy przez góry Atlasu Wysokiego niezwykłą, malowniczą drogą przez przełęcz Tizi-n-Tichka (2260 m.n.p.m.). To najwyżej położona droga w Maroko po której regularnie kursują autobusy. I znów przed nami mury Marrakeszu. My byliśmy tu przed tygodniem, ale ponownie wybieramy się na wieczorną wizytę na placu Dżamaa el Fna .
Dzień 13
Poranne zwiedzanie Marrakeszu - najatrakcyjniejszego obecnie miasta Maroka,(choć Fez jest równie ciekawy) - rozpoczynamy od słynnego i pięknie prowadzonego ogródu Majorelle należącego kiedyś do Yves Saint Laurent’a, następnie zatapiamy się w uliczki medyny, wędrujemy do najpiękniejszej w Marrakeszu medresy Ben Youssef i do Muzeum Marrakeszu (my odpuszczamy – byliśmy tu przed tygodniem), dalej pobliska kubba Ba`adijin - kopuła nad dawnymi latrynami i salami ablacyjnymi, z których korzystali wierni przed modlitwą w meczecie. Dochodzimy do Dżamaa el Fna, gdzie jest czas wolny na ostatnie duże zakupy w tym wielkim marrakeskim markecie, a punktem orientacyjnym jest nam meczet z minaretem Kutubija. Nadszedł czas na wyjazd przez malownicze góry Atlasu Wysokiego, do Agadiru, czas na zamknięcie drugiej pętli naszego objazdu, czas na zakończenie dwóch tygodni podróży – bardzo różnych tygodni, to był czas dwóch odsłon Maroka. Pierwsza z nich to duże miasta, założone w średniowieczu - zachwycają wspaniałą architekturą i niepowtarzalnym klimatem, a druga twarz Maroka to faktycznie – magiczne południe - miejsca pełne kontrastów. Piaszczysta pustynia i opierające się jej naporowi domy zbudowane z pise oraz żyzne oazy wzdłuż płynących okresowo rzek Draa, Todra czy Dades z plantacjami daktyli, przypraw, melonów, bananów, pomidorów, opuncji czy henny. A w innym miejscu wyschnięte koryta rzek lub tereny pustyni kamienistej, piękne masywy górskie sięgające wierzchołkami ponad 4000 m i rozległe równiny. Oazy, góry, pustynia, kazby i ksary, ludzie i zwierzęta, smaki i zapachy oraz barwy i gorący, suchy klimat – to wszystko razem daje ową magię marokańskiego południa.
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
ZWIEDZIŁEM CESARSKIE MIASTA OD 31-05DO 7-06 WRÓCIŁEM ZADOWOLONY I MAM W PLANACH POWRÓT DO MAROKA BY ZOBACZYĆ POŁÓDNIE TEGO KRAJU KRAJ TEN MA SWOJE UROKI KTÓRE WCIĄGAJĄ PILOTEM WYCIECZKI BYLA WYMIENIONA TUTAJ PANI KRYSTYNA KTORA SWOJĄ PRACE WYKONAŁA SUPER
-
Bardzo miło przeczytać opowieść o podróży, którą sam będę miał okazję odbyć za kilka dni. Mam nadzieję, że wrócę oczarowany światem arabskim, który kupił mnie już za pierwszym razem kiedy miałem okazję się z nim spotkać :)
-
Witam i dzięki za +++ i za uwagi.-)
Nadal nie wiem, co jeszcze opisać, ogród majorelle jest rozpoznawalny więc nie podpisałem wszystkich fotek,
nazw wielu kazb nie znam,bo są to zdjęcia normalnych, zamieszkanych budynków, robione podczas jazdy, a że robione na trasie "tysiąca kazb", więc jest ich sporo bez nazwy. Te kazby czy ksary w których byłem to opisałem.
Proszę o konkrety to poprawię.-)
Pozdrawiam:-) -
Powtórzę za Smokiem - trochę przeszkadza brak opisów... Co nie zmienia faktu, że zazdroszczę wyjazdu, kilka razy się przymierzałam, ale nadal Maroko pozostaje w sferze marzeń.
-
U mnie to chyba zasługa doskonałej organizacji objazdu i świetnego pilotowania.
Nie pierwszy raz jadąc z biurem podróży, zwiedzam więcej w tym samym czasie niż moi znajomi, lub znajomi muszą znacznie dłużej pozostać w danym kraju, aby objechać tą samą trasę jaką im po powrocie pokazałem.
Lubimy wygodę.-) -
Mam na mysli ilosc albo raczej dlugosc tras, ktore pokonales przez te 2 tygodnie. Dla mnie to prawdziwy maraton. Mnie sie udalo w ciagu takiego samego czasu objechac tylko okolo polowe...
-
W dwa tygodnie - czy to tak expresowo?
A co do opisów, to w wolnej chwili coś dodam.-)
Dzięki i Pozdrawiam.-) -
Brakuje mi troche opisow do zdjec. Niektore rozpoznaje, innych sie domyslam, ale pozostalych nie kojarze :-)
-
Maroko zwiedzales ekspresowo :-)
-
piękna pustynia i nie tylko, pozdrawiam
-
Cudowne zdjęcia; fantastyczna podróż; dziękuję za odkopanie głębin mojego serducha.
-
Gratuluję podróży, zdjęcia z pustyni rewelacyjne! :)
-
Tak, Maroko jest piękne i faktycznie znajdzie u mnie miejsce gdzieś na dnie serca.
Z urlopu nie zmarnowałem ani jednego dnia, a i czas na plaże się znalazł.
Dzięki i pozdrówka.) -
Piękna podróż.Od lat myślę o podobnej ,ale ciągle wygrywa inny kierunek.Pozdrawiam
-
Do zdjęć wrócę jutro..... wrócę nimi do Maroka schowanego na dnie mojego serca......
-
Obejrzałem i powspominałem... Piękny jest kraj o smaku Tadżina. Pozdrawiam :-)
-
13-to dniowa objazdówka to niezły wynik. Można by rzec - "a odpocznę po urlopie", jednak Maroko to piękny kraj i szkoda by było każdego dnia zmarnowanego gdzieś na plaży. Pani Krysi nie znam ale słyszałem również bardzo pochlebne opinie na jej temat, a Pan Sebastian?... Potwierdzam "mistrzostwo świata"!!!. Miałem przyjemność zwiedzać Maroko z tym Panem w 2004 roku. A teraz pozwolisz, że się zanurzę w Twoje zdjęcia przywołując wspomnienia z Maroka, a i ciekaw jestem miejsc, do których nie dotarłem :-).